Mieliśmy taki plan - pojedziemy do Ojcowa! Pospacerujemy, porobimy zdjęcia, odpoczniemy, coś zjemy. Wszystko było dopięte, wiedzieliśmy o której i skąd odjeżdża bus, Kuba zakupił picie, wziął dla nas zielone, pyszne jabłuszka, ja z rana zrobiłam nuggetsy.. Ale co z tego, skoro żadnego busa do Ojcowa na Ogrodowej nie było? mieliśmy wyjechać o 10:40, a zamiast tego pojechaliśmy o 12, i nie do Ojcowa a do Lanckorony, którą poleciła nam mama Kuby :) Pogoda była super, bez upału i bez deszczu. Trochę pod koniec zmarzliśmy, ale to z własnej hm... głupoty? :D Zrobiliśmy peeeeełno zdjeć, bo to piękna mieścinka, czy nawet wieś. Polecamy :)
taaaaaacy szaleni! :D
widzicie tam Kubę spacerującego po murze ruin? ;>
Co zapamiętam najbardziej z Lanckorony? Domy! Bardzo podobają mi się te chatki, zobaczcie sami ;)
jedzonko też musiało byyyyć:
jedliśmy w Cafe Pensjonat, świetny kliiimat!
Spotkaliśmy też parę czworonogów :)
i teraz trochę horroru - takie tam wizję Kubka o.O
Miłego dniaaaaa!